- Shisui – odezwała się Hiroe, owijając się szczelniej satynowym szlafrokiem i wpuszczając mężczyznę do środka.
– Niespodziewana wizyta o tej porze nie jest w twoim stylu.
- Najwidoczniej jakiekolwiek zacieśnianie kontaktów też nie jest w twoim stylu. Nawet po setnej randce – odburknął, zostawiając kurtkę w holu i podążając w stronę pokoju gościnnego. – Myślałem, że się odezwiesz.
- Chyba nie tylko dlatego wpadasz tutaj w środku nocy.
- Nie tylko. Postanowiłem porozmawiać o obecnej sytuacji politycznej przy blasku świec.
- Nie tylko. Postanowiłem porozmawiać o obecnej sytuacji politycznej przy blasku świec.
Shisui był przystojnym, młodym mężczyzną, z okalającą twarz ciemnobrązową czupryną, ale pomysły miał za to głupie i nieprzewidywalne, a język cięty do granic możliwości. Niestety właśnie tego się od siebie nauczyli.
- …Napijesz się czegoś?
- Czegoś ciepłego. Wychodziłaś na zewnątrz? Dłonie mi skostniały od tego zimna...
- Pokaż. - Shisui wzdrygnął się, gdy Hiroe chwyciła jego lodowate dłonie i przyłożyła do swoich ciepłych ust.
- Rzeczywiście. Zrobię ci herbatę - zaproponowała. – I tak miło, że wpadłeś! – zawołała już z kuchni.
- Rion jest w domu? – zapytał, gdy Hiroe postawiła przed nim kubek parującego napoju.
- Śpi jak zabita po treningu z Hidekim.
- A ty? Dlaczego nie śpisz?
- Nie mogłam zasnąć. Żadna nowość. – Hiroe usiadła na fotelu naprzeciwko, wpatrując się ciekawsko w oczy intruza. – Znowu coś spieprzyłeś?
- Nie mogłam zasnąć. Żadna nowość. – Hiroe usiadła na fotelu naprzeciwko, wpatrując się ciekawsko w oczy intruza. – Znowu coś spieprzyłeś?
- Nie – uciął krótko. – Potrzebuję pomocy. – Hiroe poczuła nieprzyjemny dreszcz, który przebiegł przez krańce jej szyi. – W zasadzie to „my”, a nie ja. Ale masz u mnie dług, dlatego myślę, że to odpowiedni czas, abyś mogła go spłacić.
- No tak. Po co Uchiha miałby odwiedzać mnie w środku nocy? Oczywiście, że czegoś potrzebuje albo chce wyrównać rachunki. Pod tym względem nigdy się nie zmienicie.
- No tak. Po co Uchiha miałby odwiedzać mnie w środku nocy? Oczywiście, że czegoś potrzebuje albo chce wyrównać rachunki. Pod tym względem nigdy się nie zmienicie.
- Hiroe… - Shisui zawrzał gniewem. W jednej chwili znalazł się przy towarzyszce, opierając ramiona na jej nagich kolanach i bacznie mierząc ją wzrokiem. – Już o tym rozmawialiśmy, a ja nie lubię się powtarzać.
- Wystarczyłoby zwykłe „proszę”, sadysto.
- Wystarczyłoby zwykłe „proszę”, sadysto.
- Do tego miałem przejść później. – Uchiha ochłonął nieco, odchylając się do tyłu i siadając na podłodze. – Ale nie mam czasu na przypominanie charakteru naszej relacji.
- W takim razie co masz mi do powiedzenia? - Hiroe spojrzała w stronę towarzysza, siląc się na wymuszony uśmiech.
- Wierz mi, że nie prosiłbym cię o to, gdybyśmy znaleźli inne rozwiązanie. Sasuke otruł się jakimś badziewiem. Itachi nie chciał, abyśmy mieszali cię w nasze sprawy, ale Mikoto i Fugaku chcieli nawet poprosić cię o pomoc osobiście. Zagadnąłem, że się tobą zajmę. Pół miasta nawet nie wie, że egzystujesz tu sobie w spokoju i harmonii.
- Wierz mi, że nie prosiłbym cię o to, gdybyśmy znaleźli inne rozwiązanie. Sasuke otruł się jakimś badziewiem. Itachi nie chciał, abyśmy mieszali cię w nasze sprawy, ale Mikoto i Fugaku chcieli nawet poprosić cię o pomoc osobiście. Zagadnąłem, że się tobą zajmę. Pół miasta nawet nie wie, że egzystujesz tu sobie w spokoju i harmonii.
Hiroe Nakamura, pierwszy raz od dłuższego czasu, poczuła ukłucie w okolicy serca, które nie było spowodowane alkoholem. Nie mogła mu odmówić – chyba nigdy nie byłaby w stanie go skrzywdzić, choć była pewna o przyszłych konsekwencjach takich poczynań. Rozdrapywanie starych ran nie było w jej stylu i sądziła raczej, że nigdy nie doświadczy już poczucia obowiązku.
- Co się stało Shisui? Dlaczego przychodzisz z tym tylko do mnie? Konoszańska medycyna zmieniła standardy
- Jesteś Iryōninem. Lekarze stwierdzili jedynie zatrucie jakimś zielskiem. Sprowadzenie specjalisty zajmie trochę czasu, ale nikt nie jest pewny, ile czasu ma Sasuke. A ty jesteś na miejscu. I jesteś najlepsza.
- Jesteś Iryōninem. Lekarze stwierdzili jedynie zatrucie jakimś zielskiem. Sprowadzenie specjalisty zajmie trochę czasu, ale nikt nie jest pewny, ile czasu ma Sasuke. A ty jesteś na miejscu. I jesteś najlepsza.
- Jak to możliwe? Konoha charakteryzuje się dość łagodną roślinnością. Gdzie on to dorwał?
- Kilkaset metrów za płotem. Przynajmniej takie są przypuszczenia – mówił, pocierając palcami skronie. – Jest cały fioletowy. Przyniosłem zdjęcie, spójrz tylko. – Shisui podał Hiroe zmiętą fotografię. Chwyciła ją i obróciła w palcach, przymykając oczy. Nie chciała patrzeć na to zdjęcie nigdy więcej. Nigdy więcej nie chciała też otworzyć oczu. Dostała wiadomość.
- Kilkaset metrów za płotem. Przynajmniej takie są przypuszczenia – mówił, pocierając palcami skronie. – Jest cały fioletowy. Przyniosłem zdjęcie, spójrz tylko. – Shisui podał Hiroe zmiętą fotografię. Chwyciła ją i obróciła w palcach, przymykając oczy. Nie chciała patrzeć na to zdjęcie nigdy więcej. Nigdy więcej nie chciała też otworzyć oczu. Dostała wiadomość.
- Robię to dla ciebie, Shisui. Ale nic nie będzie już takie jak dawniej.
- Wiem o tym. – Chłopak wstał i przygarnął Nakamurę do siebie. – Ale on też to kiedyś w końcu doceni… Na razie Itachi tutaj nie przyjdzie – mruknął.
- Wiem o tym. – Chłopak wstał i przygarnął Nakamurę do siebie. – Ale on też to kiedyś w końcu doceni… Na razie Itachi tutaj nie przyjdzie – mruknął.
- Nigdy nie sądziłam, że będzie inaczej, przyjacielu.
Sasuke Uchiha leżał na szpitalnym łóżku mokry od spływającego potu. Jego policzki od wczoraj przybrały barwę niemalże bladopurpurową, a szare doły pod oczami stały się jeszcze bardziej wyraziste.
Wszyscy naokoło bębnili tylko o tym, że mały Sasuke zakradł się późnym popołudniem za małą, drewnianą bramkę za domem i udał się na krótki, rozpoznawczy spacer, gdzie pochłonął jakieś nieznane nikomu świństwo.
Była to bardzo ciekawa teoria – i chyba najbardziej ze wszystkich wiarygodna. Mikoto Uchiha zapomniała poprzedniego dnia o zamknięciu rudej od rdzy kłódki, więc mały, podekscytowany myślą o podróży w nieznane, bardzo chętnie przekroczył próg beztroskiego i bezproblemowego dzieciństwa, decydując się na dojrzałą i zapewne pełną przygód wędrówkę, która miałaby odciągnąć go od trosk życia codziennego jedynie na krótką, króciusieńką chwilę.
Ostatecznie wędrówka ta odciągnęła go od trosk bardzo skutecznie – leżał teraz ledwo żywy, opatulony szczelnie puchową kołdrą w szpitalnym pokoju na piętrze, zaraz obok dyżurki pielęgniarek.
Itachi Uchiha nie zauważył stojącej w drzwiach chudej brunetki, która wpatrywała się w niego olbrzymimi, brunatnymi ślepiami. Miała na sobie żółtą, brzydką sukienkę, zapinaną z tyłu na powyciągane guziki. Jej paznokcie, pomalowane na odcień przeterminowanych oliwek, wbijały się we framugę szpitalnych drzwi.
Rion Nakamura była człowiekiem ciekawskim. Oczywiście, że była zainteresowana całym tym widowiskiem. To przecież Shisui odwiedził Hiroe w ich domu – widziała, jak pospiesznie znika za drzwiami poprzedniej nocy. Była więc pewna, że drogi ich wszystkich splotą się ponownie.
Ruszyła przed siebie, nie oglądając się i nie zauważając wbitego w jej plecy, chłodnego wzroku Itachiego Uchihy.
~~
Cześć! Bardzo krótki wpis, ale to przejściowe - rozdział może ulec poprawkom. Zresztą będę pracowała nad nowym szablonem, który, być może, obudzi we mnie choć iskierkę weny twórczej. Czcionki na razie nie poprawiamy. Rozdział troszkę dla smaczku, jeszcze z nim popracuję. Spokojnego tygodnia! :)
Rzeczywiście króciutki wpis, ale jakże ciekawy. No i pojawia się Shisui^^. Powiem Ci, że ciekawa jest Twoja interpretacja tej postaci. Taka różna od mojej, ale bardziej pasująca do Twojego opowiadania. Motyw z zatrutym Sasuke, kupił mnie całkowicie. Wiadomo rodzina w rozterce desperacko szukająca pomocy. Ha! Przyjma każdą, nawet od wroga.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci moja droga weny i czasy, bo to towary deficytowe w naszym świecie blogowym :/. Wszystkiego dobrego.
P.S. Powinnam Cię zbić za zmianę szablonu! Tamten bardziej mi się podobał. Taki subtelny, delikatny... No, ale... Co ja tam będę, to Twoje podwórko, ja mogę jedynie wyrazić żal XD.
Nie potrafiłam wykrzesać z siebie weny ostatnio przez uroki minionej sesji. Dialogi jeszcze jakoś przychodzą mi z łatwością, ale cała reszta - wołam o pomstę do nieba. Ah, Shisui zaskoczy Cię nieco, to taka moja wisienka na torcie, ale wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny (przynajmniej w ich relacji). Cieszę się, że motyw z zatrutym Panem Maleństwem jest tak doceniany :D. Przez weekend postaram się dopracować ten rozdział, bo goniły mnie obiecane terminy i nie jestem z niego do końca zadowolona, a co do szablonu - oj, mi się zmienia jak w kalejdoskopie. Niedługo może będzie następny albo wróci stary, cholera wie, co ja tam jeszcze wymyślę :D Zobaczymy :D Przesyłam mocne uściski <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się relacja Hiroe i Shisuiego, sposób w jaki ją przedstawiłaś, podkreśla dodatkowo charakter Hiroe, jej pozorny chłód. : D no i zalążek przedstawienia tej łączącej ją i Itachiego... Ciekawa jestem, co się między nimi wydarzyło, że nawet w obliczu zagrożenia życia brata nie odwiedził jej osobiście
OdpowiedzUsuńMoja perełka, Rion <3 Marzy mi się rozdział pisany z jej perspektywy,jest w niej coś zadziornego... Mam wrażenie, że jej postać jeszcze ostro namiesza. . :D
PSttt kocham ten szablon - podoba mi się jeszcze bardziej niż poprzedni, jak będziesz zmieniać to odsprzedaj haha
bzdurmisia
Hah cieszę się, że napisałaś - czekałam na Ciebie! Na razie mam mały zastój, bo mam kilka prac do napisania na proseminarium. Co do szablonu - ależ się namęczyłam, ale też bardzo mi się podoba :D Dzięki za miłe słowa <3. Co do relacji Hiroe i Shisuiego - chyba będzie jedną z moich ulubionych, zobaczysz, co pozniej będzie się działo :D Już się nie mogę doczekać hah :D Z Rion też coś wykombinuje na pewno!! Buziaki!!
UsuńTrochę mnie nie było i takie zmiany! Tamten szablon bardzo mi się podobał, ale i ten jest ładny. Fantastyczny kolor :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - faktycznie krótki, ale nie czuję niedosytu. Jest jakiś taki pełny (nie wiem jak określić moje odczucie).
W każdym razie nie mogę doczekać się kolejnego, choć pewnie znów przeczytam z opóźnieniem ;)
No troszeczkę się pozmieniało - potrzebowałam zmiany :D. Jestem w trakcie pisania kolejnego rozdziału, więc myślę, że powinien pojawić się do wtorku, a może nawet dzisiaj, czyli w niedzielę :D. Buziaki!
OdpowiedzUsuńShisui w moim wyobrażeniu zwykle był całkiem inny - inny niż reszta Uchihów. Ciekawie będzie czytać o nim w innym wydaniu :) Przykra sprawa z Sasuke, mały ciekawski chłopiec nie wie co dla niego złe :(
OdpowiedzUsuńach, Ty... gdzie uciekłaś?
OdpowiedzUsuńWitam, zapraszam do nowego katalogu opowiadań! Zaszczyć katalog zgłoszeniem bloga i pozwól mu się stać bohaterem pierwszego posta! Zapraszam na
OdpowiedzUsuńhttp://katalog-szuflada.blogspot.com/
Już wracam!
OdpowiedzUsuńmasz szczęście! :D
OdpowiedzUsuńokej, jestem. dopiero teraz, ale jo!
OdpowiedzUsuńskąd pomysł na zmianę szablonu? tęsknię za tamtym! nie wiem, co w nim było, prawdopodobnie to moja słabość do jasnych, bo choć ten też naprawdę śliczny, to serio, tęsknię, no :D
po przeczytaniu tego rozdziału (już kawał czasu temu) pierwsza myśl, jaka mi naszła to stwierdzenie, że podoba mi się zdecydowanie najbardziej ze wszystkich do tej pory. Ta rozmowa z Shisuim i jej sposób, był taki absorbujący. Dobrze rozumiem też, że się spotykali? I był i Itachi, gdzieś w ukryciu, przez co snuję domysł, że w następnym będzie go nieco więcej, hoho ;->
A odnosząc się do poprzedniej notki chciałam jedynie dodać, że cholernie ujął Hideki i jego miłostki do Rion, omom <3 potwornie słodkie. I wybacz za to zamieszanie z komentarzami jeszcze raz!
nie masz jak się wymigać sesją, więc dawaj kolejny! Nawet ja się uporałam, choć całkiem niedawno, hah. pozdrówkuję