Rion siedziała na kanapie, obejmując rękoma kościste kolana. Minę miała niezadowoloną i gniewną – zaciskała mocno wargi w geście protestu, brwi zaś marszczyła, chcąc wyglądać przekonująco, i dramatycznie.
Hiroe sięgnęła po wygrzebany dawno z upiornej zastawy matki kryształowy kieliszek i upiła łyk krwistoczerwonego, słodkiego wina. Odetchnęła z ulgą, kiedy płyn ukoił ból jej przesuszonego podniebienia.
Pokój był ponury i nieprzyjemny. Na ścianach wisiały budzące grozę obrazy, przypominające trumienne portrety – widniały na nich smutne, przygarbione sylwetki, które wprawiały młodą Rion w całkowicie uzasadnione zaniepokojenie.
Od miesięcy omijała ten pokój - podłoga skrzypiała tu przeraźliwie, a odstające drzazgi z porysowanego drewna wrzynały się w bose stopy.
Ta upiorna komnatka należała do najbardziej horrendalnych miejsc w całym tym marniejącym domu. Hiroe przesiadywała tu godzinami i wpatrywała się w smutne twarze zgorzkniałych trupów.
Rion zmarszczyła czoło, trzymając talerz z mocno przyprawionym sukiyaki. Ugryzła kęs, czując pikantny posmak sosu sojowego, który irytująco szczypał w język.
Jeszcze raz spojrzała w stronę starszej siostry, siedzącej majestatycznie na podniszczonym, karmazynowym fotelu ze starej tkaniny szenilowej. Wpatrzona w wiosenny krajobraz, schowany za płachtą czarnego, zakurzonego materiału, piła powoli owocowe wino ze śliwki ume, zamyślona i apatyczna.
- Zastanawiałam się – zaczęła niepewnie Rion, zwracając na siebie tęskny wzrok Hiroe – czy kiedykolwiek zdejmiesz jeszcze ten barwny kitel.
Wydawało się, że zadziorny śmiech jasnowłosej kobiety, trzymającej w swej kruchej, bladej dłoni kieliszek z mocnym, doprawionym proszkami trunkiem, rozniósł się po każdym kącie mrocznej rezydencji. Hiroe odstawiła szkło na gruby karton, uśmiechając się w stronę zdezorientowanej siostry.
- Jeżeli bycie normalnym oznacza bycie przeciętnym to jest to aż nader paskudna manipulacja – powiedziała rozpromieniona. – Wolałabym raczej nosić ten barwny kitel niż uciekać się do schematyzmu – mruknęła ciszej, a Rion spojrzała na nią spłoszona.
- Bycie shinobi przeczy pospolitości, sama mówiłaś. Każdy zapisał się już na wstępne egzaminy na chūnina – burknęła. - Chciałabym spróbować. Nie chcę być gorsza od pozostałych – rzekła z wyrzutem, bacznie obserwując reakcję siostry.
Hiroe ciekawsko uniosła prawą brew i zachichotała szyderczo.
- Byłam strasznie głupia, sierotko – zerknęła roześmiana. – Nie nadajesz się. Po matce odziedziczyłaś paskudne geny – podsumowała niemiło.
Rion mocno zacisnęła pięści, wbijając długie paznokcie w zniszczoną skórę dłoni. Rozpoznała w ustach cierpki smak warzyw z sukiyaki i mimowolnie ugryzła się w język, aby poczuć słonawy posmak rozrzedzonej krwi.
Dzień zmierzał ku końcowi – słońce zachodziło powoli, nie mogąc przedrzeć się przez wielkie kurtyny grubych zasłon; wycie bezdomnych psów ustało, a wiatr zaczął wzmagać i niepokoić. Wczesną wiosną dom zawsze był nieco wychłodzony – przeciąg na strychu wyrywał okna z framug, drzwi do piwnicy skrzypiały przeraźliwie, a dachówki odpadały i dziurawiły przemoknięty od zimowej chlapy dach.
Hiroe Nakamura wstała i podeszła ospale do otwartego na oścież okna. Przymknęła je do końca i zasunęła zasuwkę, dotykając lodowatą dłonią równie zimnego kaloryfera. Westchnęła cicho, otulając się ramionami i wróciła flegmatycznie na swoje miejsce, podnosząc od razu ulubiony trunek.
- Cieszę się, że nie odziedziczyłam cech twojego charakteru. Wydaje mi się, że kiedyś nie byłaś aż taka zgryźliwa.
Hiroe zaśmiała się tego popołudnia już trzeci raz, co było zjawiskiem nie tyle co absurdalnym, a ponurackim i posępnym. Jej śmiech odbijał się od popękanych luster i głuchych ścian, od trumiennych portretów i zaplamionych tapet.
- Egzamin na chūnina jedynie cię rozczaruje. Nie znajdziesz odpowiedniego trenera, który mógłby choć nieznacznie poprawić twoje umiejętności. Nie posiadasz żadnej techniki, na której mogłabyś się skupić. Pójdziesz z niczym i tyle samo otrzymasz w zamian.
Dziewczyna poczuła głębokie, godzące w jej honor, rozczarowanie.
Rion Nakamura nie potrafiła łamać drzew, jakby to były wykałaczki ani wspinać się na wysokie drzewa. Nie posiadała żadnych rodowych atutów, którymi zaskoczyłaby potencjalnego przeciwnika. Pewnie każdy stłukłby ją na kwaśne jabłko, łącznie z tymi wszystkimi egotystami, których tak nienawidziła.
- Masz rację – westchnęła, choć wydawało jej się, że słowa przez chwilę ugrzęzły jej w gardle. – Po prostu nie chciałam być gorsza od ciebie. W moim wieku byłaś już Jōninem.
- Jōninem, którego wytykano palcami. Wiesz, sierotko, zdaję sobie sprawę, że mówimy zupełnie różnymi językami - zaczęła. Zapadła martwa cisza, przerywana co chwilę uporczywym świstem wieczornego wiatru. Hiroe chwyciła szklaną butelkę i kolejny raz napełniła kieliszek. – Wiem także, że chciałabyś podejść do egzaminu, ale ja nie będę w stanie cię przygotować. Jestem przekonana, że znalazłabyś sobie kogoś, kto pomógłby ci w dopracowaniu technik, ale zastanów się, czy naprawdę tego chcesz. – Rion podniosła spuszczoną głowę, czując nieprzyjemne zawroty głowy. – Nie chciałabym, abyś przeżywała dokładnie tego samego, co spotkało mnie. Obawiam się też, że prędzej czy później obie wylądujemy w tym samym, ciemnym miejscu.
Teraz, kiedy pierwszy raz od dłuższego czasu rozmawiały szczerze, Rion zdała sobie sprawę, że zapomniała o wszystkich przykrych rzeczach, które spotkały Hiroe i które, rzecz jasna, ukształtowały jej sceptyczną postawę.
Musiała iść do łazienki. Czuła, że zaraz zwymiotuje od natłoku napływających myśli.
- Wiem, jak się teraz czujesz. Nazywamy to zrezygnowaniem, sierotko. Rozczarowaniem, żalem, aż w końcu – świadomością – mówiła Hiroe, otulając się żakardową kapą. – Musisz być przygotowana na wszystko, jeżeli zdecydujesz się na udział w egzaminie. Podejrzewam też, że stres, który wykręca ci teraz żołądek, później będzie o wiele bardziej szalony. Możesz trafić na furiata lub szaleńca, neurotyka czy sadystę. Nie życzę nikomu takiego przeciwnika.
- Nie dałabym się tak sprać – mruknęła przez zęby, przecierając dłonią brzeg spoconego policzka.
- Liczę na to.
Rion próbowała zapomnieć o narastającym bólu w podbrzuszu, który nieprzyjemnie promieniował także w stronę żeber, aż do mostka.
- W tym roku będzie trudniej - zagadnęła Hiroe, trzymając szkło przy ustach. - Czterdzieści procent użytkowników korzysta z Uwolnienia Ognia, na pewno trafisz na co najmniej jednego. Jak uniknęłabyś Karyuu Endan?
- Chyba zauważyłabym, gdyby przygotowywał się do wykonania techniki. Zbiegłabym w bok.
- A Kasumi Enbu?
- Suiton - Sensatsu Suishou? - zapytała niepewnie. Hiroe pokręciła głową, a po ciele Rion przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Czegoś ty się nasłuchała… Możesz użyć tej techniki jedynie w oparciu o jakieś wodne źródło, a przecież część egzaminów będzie odbywała się na arenie.
- Oh... To może któraś wersja Hōs…
- Nie skupiaj się na Katonie. Nie odeprzesz silnych technik wyłącznie Hōsenką - przerwała. – Shisui będzie obserwował przebieg walk. Wierzę, że nie pozwoli zrobić ci krzywdy, ale musisz znaleźć coś, co zagwarantuje ci możliwość przejścia pre-eliminacji.
- A jeżeli skopią mi tyłek?
- No cóż… to może następnym razem.
Hideki plótł bransoletkę z pożółkłej trawy, ukradkiem spoglądając w stronę swojej stałej towarzyszki. Rion, zdaniem chłopaka, była przeraźliwie piękna.
Odkąd zaczęli spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, nie wyobrażał sobie egzystowania poza jej życiem i kręgiem zainteresowań. Lubił marnować z nią upalne wieczory, oglądając filmy i stare odcinki Oshin, obowiązkowo zapychając się obiadami z mikrofalówki.
Jak oszalały ze świstem wciągnął powietrze, orientując się nagle, że dziewczyna patrzy w jego stronę z zaczepnym uśmiechem.
- Zapisałam się dzisiaj na egzamin – zagadnęła, przeżuwając przy tym duże kawałki słonego mięsa. – Muszę jeszcze znaleźć kogoś, kto chciałby przećwiczyć ze mną wszystkie techniki.
Hideki zmarszczył czoło, zdumiony i rozczarowany.
- Myślałem, że to ze mną będziesz trenować – mruknął flegmatycznie i zabrał z trawy folię z winogronami.
- Nie, jeżeli będziesz dawał mi fory. Głuptas z ciebie, Hideki. – Szturchnęła go w ramię i sięgnęła po pleciony plecak, następnie wyjmując z niego podartą, żółtą książkę z obklejoną, czerwoną okładką. – Patrz, co znalazłam. – Rion podała Hidekiemu zniszczoną książeczkę i rozłożyła się na trawie, patrząc dziecięcymi oczyma w pochmurne niebo.
- Psychologia Związków, serio?
- Lektura na samotne wieczory.
- Idealna dla czternastolatki – mruknął niespiesznie i zaraz spochmurniał. – Po co ci to?
- Napisali na okładce, że to niezbędnik każdej samotnej kobiety. Przyda mi się na resztę mojego życia.
- To oznacza więc, że jesteś niesamowicie naiwna – wymamrotał chłopak, bacznie lustrując pierwszą stronę sfatygowanego podręcznika miernej psychologii.
Następnego dnia Rion została wysłana do wioski, aby zakupić kawałek mocnego i grubego sznurka, na którym Hiroe mogłaby suszyć swoje zioła i owoce. Wczesną wiosną kompletowała zbiory, spacerując wieczorami wśród mrocznej gęstwiny, rano przycinała łodygi i rozdzielała nasiona. Rion czasami pomagała siostrze w złożeniu worków na strych – zostawiała je jednak przy drewnianych, skrzypiących drzwiach, nie mogąc znieść denerwującego i paskudnego zapachu rumianku.
Nakamura przemierzała wąskie ulice wioski, przyglądając się tym samym, nudnym wystawom sklepowym. Tego dnia niewielu ludzi pojawiło się na targu, a jeszcze mniej przyszło na nową dostawę świeżych ryb w Jaśminowym Zaułku.
Dopiero później Rion dowiedziała się, że Sasuke Uchiha leży w szpitalu z marnymi szansami na ocalenie – zatruty czymś niezidentyfikowanym, umrzeć miał w krótkim czasie i całkowicie bezboleśnie. Zapadł w długi, przerażający sen.
Komentarz: Aktualnie pracuję nad czcionką (która zmienia się za każdym razem, gdy coś publikuję). Nie mogę Wam obiecać przybliżonej daty publikacji następnego rozdziału - ze względu na egzaminy; choć podejrzewam, że może uda mi się dodać cokolwiek w połowie następnego tygodnia. Dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa! Ściskam ciepło :)
Stworzyłaś tak mroczny klimat podczas konfrontacji dwóch sióstr, że aż biel tła kuła mnie w oczy. Gdy Hiroe śmiała się, poczułam się nieswojo.
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej i mam wrażenie, że coraz bardziej tajemniczo.
Zastanawiające jest to, że Hiroe była aż tak utalentowana. A co z Rion?
Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niebawem.
Pozdrawiam :)
Dzięki za komentarz :) Rzeczywiście, treść jest bardziej mroczna niż stworzony szablon :D. Powoli zabieram się za drugi rozdział - po jutrzejszym egzaminie mam troszkę wolnego :). Może go jutro skończę. Buziaki!
UsuńBiedny Sasuke, za co mu sie tak oberwało? i w jakich okolicznościach...?
OdpowiedzUsuńRion wciąż wolę od Hiroe, starsza siostra swoim zachowaniem mnie wręcz przeraża.
Nie zachowuje się jak osoba do końca zrównoważona psychicznie - i to jest w tym wszystkim super. Szanuję, bo rzadko kiedy główna heroina niekoniecznie daje się lubić. Ciekawa również jestem w którym momencie, i przy jakiej okazji, pojawi się Itachi, czekam na niego!
buziaki!
bzdurmisia
btw. a ciemnozielona czcionka? albo ciemnobrązowa (kolor gałązek z bocznego baneru o)? chociaż obecny kolor też jest dobry. Pamiętaj jednak, jeśli masz wybór; czcionka, czy pisanie nowego rozdziału - wybierz to drugie haha.
Usuńi oboziu, jak mi pięknie w sercu za każdym razem jak widzę ten nagłówek x) tak bardzo, że aż dodaję drugi komentarz!
Itachi pojawi się już w drugim rozdziale - więc nie będziesz musiała długo czekać :D. Oberwało się Sasuke chyba za nic - zresztą wszystko wyjaśni się w przyszłych rozdziałach. Ah, a ja jeszcze ociepliłam jej wizerunek w tym rozdziale - była o wiele gorsza, ale chyba nie powinnam robić z niej takiego potwora...
Usuń:D Czcionka - raz wielka, raz miniaturowa... Straszne mam z nią problemy - co publikacja to inne przygody. Ale razem z Gangrellem walczymy, żeby pokonać ją raz na zawsze :D
Przesyłam uściski :)
"Napisali na okładce, że to niezbędnik każdej samotnej kobiety. Przyda mi się na resztę mojego życia." BYŁOBY MIŁO, GDYBYŚ POWIEDZIAŁA MI GDZIE TO MOGĘ KUPIĆ ÓW NIEZBĘDNIK. XDDD
OdpowiedzUsuńJak widzisz, z poślizgiem, ale jestem. I od razu chciałam Cie pochwalić za zakładkę "Bohaterowie". Przeczytałam wszystkie słowa, słowo po słowie i te opisy są genialna. Podobnie jak ten rozdział. Czuję, że blogosfera zaczyna odżywać, że pojawiają się na niej nowe świetne blogi. Ojacie, ojacie, ojacie. Ale mnie to cieszy! :D
Mroczność tego rozdziału mnie zaskoczyła, ale chyba tego się spodziewałam. Efektu dopełnił kontrast z pastelową kolorystyką. Gdybym nie była sobą, miałabym ciarki na plecach. ;) Relacja pomiędzy siostrami jest... chora. Zapewne ma jakieś podłoże, lecz... nawet jeśli nie zawsze układa mi się z bratem, nie wyobrażam sobie, by tak go traktować.
Ale jeszcze bardziej zaskoczył mnie stan Sasuke! Nie będę wysuwać żadnych wniosków - czuję, że i tak będą błędne.
Z niecierpliwością czekam na kolejną dawkę dreszczyku.
Pozdrawiam! :)
Haha, wyślę Ci dodatkowy egzemplarz - chociaż Hideki uważa, że to naprawdę słaba lektura (poszukam w takim razie czegoś lepszego). Zakładkę "Bohaterowie" uzupełniałam na szybko, więc możliwe, że wprowadzę kilka kosmetycznych zmian (a przede wszystkim rozbuduję opis bohaterów drugoplanowych). Po przerwie kuleję z tworzeniem opisów, ale będę musiała to ćwiczyć. Hah, to chyba najmniej mroczny rozdział, jaki zdołałam sobie wyobrazić - nie sądziłam, że aż tak przyprawi Was o ciary - ale to chyba dobrze :D. Masz jakąś teorię w związku z Sasuke? Chętnie posłucham :D.
UsuńPozdrawiam również, przesyłam buziaki
Wpadłam tutaj jakimś dziwnym trafem, ale oczywiście bardzo się z tego powodu cieszę! Dobrze przeczytać wreszcie coś tak dobrego! Filler był krótki, acz intrygujący. Mimo iż nie działo się zbyt wiele, opis postaci, jaki tam przedstawiłaś, wprawił mnie w zachwyt. W łatwy sposób mogłam sobie wyobrazić nawet ten smutek! Ba, ja go czułam! A prolog... bardzo króciutki, ale naprawdę masz niesamowicie lekkie pióro, które sprawia, że przyjemnie się czyta. Masz coś w tym swoim stylu, że intrygujesz, nawet wtedy, gdy nie dzieje się niemal nic. Pozwolę sobie zacytować zdanie kończące prolog, którym ujęłaś mnie bardzo głęboko: "Słońce zgasło, zniszczone umarło." aż mam ciarki, naprawdę! Chapeau bas, kobieto. Rozdział pierwszy zaś sam w sobie był naprawdę dobry. Cholera, czyta się jak dobrą książkę! Piękne opisy, cudownie rozbudowane słownictwo. Nic, tylko łykać więcej i więcej. Relacja sióstr zaś jest taka... trudna. Rion za to okazuje się być dość biedna, zważywszy na to, że siostra wiele osiągnęła, będąc w jej wieku (ale jak widać później nie ma się zbytnio czym chwalić, czyżby Hiroe po prostu chciała ją ochronić przed taką samą gorzką przyszłością, traktując ją tak chory sposób?). Coś czuję, że jeszcze im wszystkim pokaże na tym egzaminie. Nie wiem, co jest powodem, ale polubiłam Hidekiego. Może Rion myśli, że będzie samotna, ale coś mi się nie wydaje, by on na to pozwolił... ale tym niezbędnikiem to wygrałaś, serio! I chwileczkę, Sasuke umierający? Przykro mi, uwielbiam bohatera do cna ze względów psychologicznych, a tutaj taka wstawka... Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny rozdział, bo zdecydowanie warto. Masz talent, dziewczyno. I naprawdę piękny szablon, naprawdę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! :)
Kochana, bardzo Ci dziękuję za tak długi i miły komentarz - tym bardziej, że wracam po przerwie i staram się wskrzesić swoje zamiłowania do pisania. Dostałam od Ciebie tyle komplementów, że aż nie wiem, za który podziękować najpierw! Dlatego dziękuję za wszystkie razem - nawet nie wiesz, jak to miłe i motywujące! :) Zdanie ze Słońcem podoba mi się również, a filler - rzeczywiście; krótki, dlatego nie został rozdziałem. Sasuke zostanie z nami do końca, ale epizod (który rozwinę już w II rozdziale) z chorobą będzie miał duże znaczenie - sama zobaczysz! Ja również bardzo go lubię, nie zrobiłabym mu przecież krzywdy... :) :D Chyba! :D Do zobaczenia w następnym rozdziale! Buziaki!
UsuńPodsumowanie tego rozdziału jednym słowem - mrok.
OdpowiedzUsuńMomenty w których Hiroe się śmiała wzbudzały we mnie dreszcz.
Zastanawiam się czy Rion nie wierzy w siebie przez podejście siostry do niej.
Czemu Hiroe nie chce jej pomóc w przygotowaniach do egzaminu? Wredna małpa.
Rion chyba nie widzi, że Hideki się w niej zakochał. Co za ślepiec.
Nie spodziewałam się, że rozdział w waszym mniemaniu będzie aż tak mroczny! Nie wiem, czy to dobrze... :D. Wszystko wyjaśni się w przyszłych rozdziałach, więc zapraszam! <3
UsuńZatrzymałam się tu na chwilę, zaczęłam szperać po kartach, aż w końcu przeczytałam opublikowane rozdziały. I jestem w miłym szoku. Mały wstręciuch ze mnie i strasznie wybrzydzam, kiedy chodzi o jakieś blogi.
OdpowiedzUsuńA zdziwisz się jak znalazłam Twój blog!
Przez Twój komentarz na moim, jakieś 5 lat temu!
Z ciekawości zajrzałam i będę zaglądać! Bo bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Jest niezwykle przyjemny, cudowne opisy, naprawdę. Urzekłaś mnie.
Coś za dużo powtórzeń... ee tam ;)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział!♥
Blue_Bell
No tak, 5 lat to naprawdę sporo czasu, ale postanowiłam wrócić i dokończyć to, co zaczęłam! Dziękuję za komentarz i zapraszam już niedługo na kolejny rozdział (mam małe opóźnienie). Buziaki!
Usuń